Lekcja pokory!!!
Piekarz, monter sieci światłowodowych, kurier jednej z firm dostarczających paczki, przedstawiciel branży fryzjerskiej oraz pracownik wodociągów i inni ciężko pracujący na chleb faceci, okazali się lepsi od zawodowców ze Stali Stalowa Wola.
„Stalówka” po raz kolejny w tym sezonie sprawiła zawód swoim kibicom. Jedenastka trenera Szymona Szydełko skompromitowała się na stadionie Prądniczanki Kraków w spotkaniu z amatorami Jutrzenki Giebułtów.
Dzień wcześniej klub z Giebułtowa prosił Stal o przełożenie meczu, ponieważ z powodu obfitych opadów, boisko w Zabierzowie, na którym rozgrywa mecze, nie nadawało się do gry. Stal powiedziała jednak stanowcze: nie. Ludzie z Giebułtowa stanęli więc na głowie i rozpoczęli poszukiwania boiska, na którym mogliby ugościć drużynę Stali. Zgodę wyraziła Prądniczanka Kraków, którego drużyna mężczyzn występują w krakowskiej „okręgówce”, a panie grają w II lidze.
Zdążył awarię usunąć
Dla Jutrzenki mecz ze Stalą rozgrywany na sztucznej nawierzchni był pierwszym występem ligowym w historii, więc trener tej drużyny, były obrońca Stali, Piotr Powroźnik miał przed rozpoczęciem spotkania sporo obaw. Ale jeszcze większym jego zmartwieniem było, czy na czas zdążą piłkarze, którzy grę w piłkę łączą z pracą zawodową. Ostoja linii defensywnej Jutrzenki, 41-Grzegorz Bizoń pracuje w krakowskich wodociągach i akurat tego dnia od porannych godzin usuwał jakąś usterkę. Inn kluczowy zawodnik, Dominik Zawadzki przed godziną 5 był już na nogach, odbierał i dostarczał przesyłki, ponieważ pracuje jako kurier. Jednej nie zdążył dowieźć. Zrobił to zaraz po meczu… Także kilku innych graczy klubu z Giebułtowa musiało kombinować – zwolnić u pracodawcy, wziąć urlop, zamienić się z kolegą w pracy – żeby móc wybiec na boisko na spotkanie ze Stalą.
Kolejna zmarnowana „setka” Fidziukiewicza
W pierwszych minutach przeważała nasza drużyna. Cofnięta do głebokiej defensywa drużyna Jutrzenki zajmowała się jedynie oddalaniem gry sprzed własnego pola karnego. Po kwadransie gra się jednak wyrównała. Gospodarze zobaczyli, że nie taki diabeł straszny, jak go malują i coraz śmielej zaczęli sobie poczynać na połowie Stali. Blisko zdobycia bramki był Wątroba, ale jego uderzenie z pola karnego wybił sprzed bramki Filip Szifer, za chwilę ratować swój zespół przed utratą bramki, musiał w podobnej sytuacji, Szymon Jarosz.
W 33. minucie Stal objęła prowadzenie. Po dośrodkowaniu z rogu, pozostawiony bez opieki, Adam Waszkiewicz wpakował piłkę do bramki z kilku metrów.
Tuż przed przerwą Stal miała znakomitą okazję do podwyższenia wyniku, ale fatalnie w sytuacji „sam na sam” z bramkarzem Jutrzenki, zachował się Fidziukiewicz. Która to już zmarnowana jego „setka” w tym sezonie?
Co widział sędzia?
Dobrze dla Stali rozpoczęła się druga połowa. W 56. minucie rzut karny wykorzystał Fidziukiewicz – dość szczęśliwie, bo Guguła wyczuł jego intencje i niewiele mu zabrakło, żeby złapać piłkę w rękawice. Inna sprawa, że odgwizdanie karnego dla Stali było z… kapelusza. Piotr Mroziński dośrodkował z lewej strony pola karnego i trafił w Dawida Litewkę. Na zapisie wideo wyraźnie widać, że piłkarz Giebułtowa odwrócony był do Mrozińskiego plecami, a poza tym znajdował się poza „szesnastką”… Sędziujący to spotkanie pan Świerczek z Brzeska widział inaczej.
Asystent Zmorzyński
Po zdobyciu bramki, Stal zaczęła szanować piłkę, a niemający nic do stracenia amatorzy z Giebułtowa, przeszli do ataku i bardzo szybko zostali nagrodzeni golem. Krzysztof Kozieł „zakręcił” przed polem karnym Piotrem Zmorzyńskim i Bartoszem Wiktorukiem, huknął z 18 metrów i piłka po rękach Macieja Siudaka – powinien to obronić, bo futbolówka leciała w środek bramki – znalazła się w siatce. Dziesięć minut później bramkarz Stali skapitulował po raz drugi. Po głębokim dośrodkowaniu Bizonia z lewej strony, Karol Pietrzyk uprzedził Zmorzyńskiego i z sześciu metrów uderzył celnie z głowy w „krótki róg”.
W 85. minucie Jutrzenka postawiła kropkę nad i. Adam Waszkiewicz zagrał prostopadle piłkę na środek boiska, gdzie stali Fidziukiewicz i Khorolskyi, ale żaden z nich się nie ruszył, za to wypalił do niej jak z procy Mateusz Majcherczyk, przebiegł 20 metrów i odegrał na prawo w pole karne do Bartosza Kozieła, a ten ten przerzucił piłkę nad próbującym interweniować Siudakiem.
Bo granie w piłkę trzeba kochać!
Wygrał zespół, który tworzą ludzie kochający piłkę – o czym powiedział na konferencji prasowej trener Jutrzenki, Piotr Powroźnik. Piłkarze z Giebułtowa pracę zawodową łączą z grą w piłkę, bo sprawia im to frajdę.
Za występy w III lidze otrzymują niewielką zapłatę. Utrzymanie całej drużyny Jutrzenki kosztuje miesięcznie ten klub tyle, ile Stal musi zapłacić dwóm swoim piłkarzom.
Dość powiedzieć, że po treningu brakuje ciepłej wody do umycia. Pierwsza bierze prysznic starszyzna, młodzi myją się więc często w zimnej wodzie. Bywało też tak, że kiedy w budynku klubowym włączony był bojler, a któryś z piłkarzy zapomniał się i w tym czasie włączył czajnik elektryczny, to w Giebułtowie prądu brakowało…
Drużyna nie ma odnowy biologicznej, żadnego wsparcia farmakologicznego, nie ma też masażysty, a funkcję kierownika i asystenta trenera łączy jeden człowiek – Andrzej Mika. Piłkarze sami sprzątają szatnie i inne pomieszczenia klubowe, sami myją okna i piorą stroje piłkarskie.
Prezes Jutrzenki, Tadeusz Gątkiewicz oraz trenerzy: Piotr Powroźnik i Andrzej Mika, mogą być dumni ze swojej drużyny. Brawo Wy, brawo Jutrzenka!
JUTRZENKA GIEBUŁTÓW – STAL STALOWA WOLA 3:2 (0:1)
0-1 Waszkiewicz (32), 0-2 Fidziukiewicz (57 – rzut karny), 2-1 K.Kozieł (61), 2-2 Pietrzyk (71), 3-2 B.Kozieł (85)
JUTRZENKA: Guguła – Bizoń, Kaczor (46 Litewka), Zieliński (78 Kowalski), Majcherczyk, Zawadzki, Balawender (85 Kozicki), Leśniak, Michalec, Wątroba (46 Pietrzyk), K.Kozieł (70 B.Kozieł).
STAL: Siudak – Waszkiewicz, Jarosz, Witasik – Szifer (64 Grabarz), Wiktoruk, Mistrzyk (64 Sobotka), Khorolskyi, Zmorzyński (74 Zięba) – Mroziński, Fidziukiewicz.
Sędziował Patryk Świerczek (Brzesko). Żółte kartki: Khorolskyi, Mroziński.
źródło sztafeta.pl